Forum MUZYKA 3-CIEGO UCHA Strona Główna MUZYKA 3-CIEGO UCHA
od awangardy rocka przez jazz, muzykę improwizowaną, avant folk po muzykę współczesną
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Vialka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MUZYKA 3-CIEGO UCHA Strona Główna -> dyskusje o muzyce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gargamel
domownik


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław-Wiedeń

PostWysłany: Czw 12:24, 12 Paź 2006    Temat postu: Vialka

no.... czas oddać pokłon zasłużonym. O grupie pisałem już parokrotnie, między innymi w tym wątku:
http://www.3ucho.fora.pl/viewtopic.php?t=198





Czasy kiedy mogłem pisać o Vialce w kategoriach skocznego jazz-punka z folkowymi wpływami już bezpowrotnie minęły - zdałem sobie z tego sprawę wczorajszego wieczora wpatrując się w gryf i pałeczki rysujące w powietrzu urywające się kształy jak to czynią świetliki lub żary papierosowe. Poza tym nic nie istniało - to poniekąd antykomplement skoro miałem wystraczająco dużo czasu i wolnej uwagi by śledzić warsztat, konstrukcje utworów i pokombinowane kompozycje - w istocie wczorajszy występ - jako wydarzenie o charakterze odtwórczym - należał do najgorszych jakie duet ten dał przed moimi uszami, cała impresyjność sprowadziła się więc do warstwy merytorycznej. Otrzymałem więc kawał soczystego, niemalże obranego z nieuniknionej interpreteacji i ekspresji wykonawczej kartofelka. Zazwyczaj czysta odtwórczośc uprzedzała mnie, i ani by mi do głowy przyszło wrzucić tego kartofelka do wrzątku nie mówiąc o soleniu. Tu jednak nie mogłem sobie pozwolić na taką ignorancję, wszak muzyki tej doświadczałem już parokrotnie w różnych okolicznoiściach - po prostu kontekst nie ten. Z pozoru feralna sytuacja niespodziewanie ujawniła swe pozytywy, w zamian za sprzężenie zwrotne oferując podróż wgłąb mózgu twórców (bez biletu). Nowy repertuar grupy przedstawia się już znacznie ciekawiej, mimo iż mniej przebojowo (znów coś za coś). Zespół jak przewidywałem rozwija konsekwentnie folkową stronę swego stylu spychając na plan dalszy inspiracje hard-rockowe, jazz-corowe, punk-rockowe, noise-rockowe, rock'n'rollowe i może jeszcze art-rockowe (czy co tam jeszcze przychodziło mi do głowy po pierwszym koncercie). Ale wszystko po kolei.


Wszystko zaczęło się w Lozannie (Szwajcaria), w jednym z tamtejszych skłotów, który zamieszkiwali Eric Boros i Marylise Frenchville czyli "sekcja rytmiczna" jazz-punkowej kapeli NNY. To na jej gruzach powstanie niedługo Vialka, puki co Eric ma już na koncie długą dyskografię solową (noise'owe monologi pod wdzięcznym szyldem Hermit) oraz inne liczne projekty z których wspomnieć należy przynajmniej Third World Planet, odpowiedzialny za pewną symbiozę w moim rozhuśtanym eklektycznie guście muzycznym. Po krótce był to kanadyjski duet zorientowany wokół klimatów grind i punk ujawniający stopniwo swoje kontrastujące z tymi gatunkami inspiracje, a więc np. noise-rock, elektronika i niespodziewany na ostatnim nagraniu jazz (pojawia się nawet saksofon). Ale to już przeszłość, teraźniejszość rysuje się kolorowymi szerokimi liniami, więc trudno tu mówić i zaskakujących kontrastach, skoro Vialka to grupa programowo otwarta stylistycznie.


Tonight I Show you Fuck
Pierwszy studyjny album Vialki to bilans współpracy z włoskim saksofonistą Jacopo Andreinim. Garażowa plątanina brzmień właściwych NoMeansNo i całej rzeszy ich naśladowców oraz gdzieniegdzie folku, jazzu... Bas, vokal, perkusja, partie basu podkreśla saksofon. Głupawe teksty, muzyka bliska mojemu gustowi choć starzejąca się z każdym kolejnym odtworzeniem. Najlepiej na całej płycie wypada według mnie numer Polski Ogorki (chodzi rzecz jasna o "polskie ogórki") z rozkręcającym się czerpanym garściami z rosyjskiego folkloru finałem, i może jeszcze otwierający płytę Every Problem choć ten jak słyszałem od znajomego jest jedynie zaadaptowanym motywem przewodnim z pewnego serialu kryminalnego. Płytę kończy numer Vialka - marching band będący żartem muzycznym na temat paru prawd rock'n'rolla: każdy prawdziwy r'n'rollowy zespół musi mieć kawałek o samym sobie w którym wyśpiewuje jak to on potrafi skopać tyłki publice; każdy prawdziwy francuski bend punkowy musi mieć przynajmniej jedną piosenkę z automatem perkusyjnym. Podobnie debilną retoryką kierowali się pisząc piosenkę o miłości po to tylko żeby móc posłużyć się w tekście słówkiem "baby!", na stronie zespołu widnieje komentarz pod tekstem "cóż... to właściwie tyle... zapewne mało jest do powiedzenia na temat miłości, gdy się nie ma złamanego serca...". I tu dochodzimy do kolejnego wątku. Vialka to duet - ale równiez poza sceną - ciągle na trasie, jakgdyby stanowiła ona przedłużenie ich miesiąca miodowego. Jest to tyle istotne o ile nadaje troszkę inny kontekst ich utworom, jak choćby w Only the wrong will survive który zamienia się w pewnym momencie w mikro scenkę małżeńską, kłótnie sprowadzoną do komunikatywnego minimum kretyńskich argumentów typu "ja mam rację - ty się mylisz". Tu przychodzą mi znów na myśl kanadyjscy bracia z NoMeansNo wyskandywujący przy akompaniamencie stopy w "Brother Rat" troski i uciechy bycia rodzeństwem.


Republic of Bored and Boring
Album porażka. Nie ze względu na zawartość merytoryczną ale na formę już w skorupkowej postaci - i nie biję tu wcale to nieczytelnej ale wykonanej wedle ustalonego konceptu okładki (stylizowanej na paszport tytułowej republiki), tylko do chętnie przemilczywanej przeze mnie kwestii - brzmienia. Nie wiem jaka niezdrowa kombinatorska pokusa opętać musiała mój ulubiony duet francusko-kanadyjski wszak świadomy już w owym czasie swego stylu i brzmienia (to w okresie tego wydawnictwa spotkałem się z grupą po raz pierwszy) że postanowili oni udanie zapowiadające się wydawnictwo zepsuć lepiącym się do niego jak panierka do cukinii brzmieniem (czyli nie lepiącym się wcale - wiem bo dziś walczyłem). Perkusja dudni w studni (nudnie) a gitara sobie w najlepsze, na scenie pustego stadionu olipijskiego testuje jakiś nowy fuzzer, tak jakby miało to cokolwiek wspólnego z lepkimi werblami, hajhatami, centralkami i gitarą wzmacnianą równocześnie przez piec gitarowy i basowy; składającymi się na kameralne brzmiene grupy na żywo. Łączę się oczywiście z vialkowcami w zrozumieniu dla istnienia pewnej pokusy eksperymentów brzmieniowych, w przekonaniu że należy jej ulegać ...z pełną świadomością potencjalnej klęski - oby wryła się głęboką raną (może wydanie tego stanowiło dla nich formę samochłosty?).


Curiosites of Popular Customs
Ostatna znana mi płyta. Ty razem jedyne do czego można się przyczepić to "to coś", łatwo rozpoznawalne przez wszystkich którzy kiedykolwiek widzieli ich na żywo, a czego tu nie ma. Poza tym kęsem goryczy, otrzymujemy osiem przepysznych pyrów, zasmażanych w sosach kuchni ze wszech stron świata (sos chiński - sojowy - smakuje mi najmniej, gdyż jest zwykłą podróbką sosu skandynawskiego, lanego w najstrawniejszych chwilach kariery the Ex). Tym razem zespół zdradza słabość, poza wymienianymi wyżej stylistykami obrastającymi silnie zakorzeniający się w ich muzyce folk, do konwencji kabaretowej (vide Shitty Monkeys rodem z festiwalu piosenki aktorskiej, czy wspomniany już wcześniej Only wrong... z przecudną aranżacją na dwie pętle gitary, wykonywane również na koncertach). Pewny skrót myślowy stanowią kostiumy koncertowe - elegancki frak godny skrzypka filharmonijnego i suknia, strój ludowy. Motyw kabaretowy, z tego co zauważyłem, chętnie kontynuowany w nowym repertuarze, z nowej, niesłyszanej jeszcze przeze mnie płyty:


[link widoczny dla zalogowanych]
(fotki pochodzą z pierwszego koncertu jaki w ekspresowym czasie zorganizowaliśmy im we wrocławiu przed dwoma laty, a to jest mój plakacik wykonany techniką maszyna do pisania + tusz + ksero + stępel z kartofelka :)



A teraz rączki do góry, kto chce usłyszeć Vialkę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
naheis
moderator


Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 17:07, 12 Paź 2006    Temat postu:

dawaj vialkę - tą nalepszą płytę - ja słyszałem, choć nie mam, ale innym (niektórym raczej) może się tu spodobać

[mnie Jason już raczył Vialką i opowiadał całą historię]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MUZYKA 3-CIEGO UCHA Strona Główna -> dyskusje o muzyce Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin