MUZYKA 3-CIEGO UCHA

pjerry

Wiem, że to uproszczenie ale ludzie dzielą się na dwie kategorie, na tych, którzy lubią 22 razy słuchać tej samej płyty, oglądać ten sam film, czytać tę samą książkę i na takich, którzy tego nie lubią. Ja oczywiście zaliczam się do tej pierwszej kategorii o czym świadczy 34 razy przeczytane "Siódme wtajemnicznie", 27 razy wszelki Pan Samochodzik , 19 razy Mistrz i Małgorzata i.t.d
Oczywiście, żeby móc coś słuchać czy czytać po raz, któryś trzeba oczywiście najpierw coś poznać. Chęć zagłębienia sie nasty raz w ta samą rzecz ogranicza mi to trochę walory poznawcze ale na razie niespecjalnie mnie to martwi.

Tomkiewicz · domownik Dołączył: 26 Mar 2006 Posty: 107 Przeczytał: 0 tematów

Zaliczam się do tej pierwszej kategorii i to zdecydowanie.
Gdy jednak najdzie mnie na miotanie się , by poznać coś nowego - daje się wciągnąć. I czesto jest tak, że tym bardziej potem rzucam się wygłodzony na to, co dawało mi pewną i sprawdzoną jakość.
Reasumując, kontemplacja osobistego kanonu plus sporadyczna eksploracja nieznanych rejonów. Tak jest mi dobrze.

Gość

Zdecydowanie II kategoria. Moje zaciekawienie i zachłanność na poznanie jest nazbyt ogromne, by zatrzymywać się przy ulubioności "x".
Owszem, wracam często do rzeczy sprawdzonych ot, np. płyta "Closer" J.D.

mallemma

Raczej druga kategoria, chęć poznania, eksploracja nowych obszarów, itepe.
Jak dla mnie najsmaczniejszy jest drugi raz, obojętnie czy to z płytą, książką czy filmem.
Aha... jeszcze kwestia drobnych wyjątków potwierdzających regułę.