Forum MUZYKA 3-CIEGO UCHA Strona Główna MUZYKA 3-CIEGO UCHA
od awangardy rocka przez jazz, muzykę improwizowaną, avant folk po muzykę współczesną
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Frith: ulubione plyty, czego nie znamy, aktualnosci itd
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MUZYKA 3-CIEGO UCHA Strona Główna -> dyskusje o muzyce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Pon 20:39, 19 Gru 2005    Temat postu: Frith: ulubione plyty, czego nie znamy, aktualnosci itd

Hej,

O Fredzie rozmawialismy już niejednokrotnie, ale temat i tak nie jest wyczerpany a poza tym do takich osób zawsze można wrócić, IMHO.

Niech nas rozmowa poniesie w dowolną stronę. Ja mam na początek kilka podstawowych pytań:

-wasze ulubione lub ostatnio chętniej słuchane płyty?
-co nowego u FF? jakieś linki?
-czego jeszcze nie znacie a mielibyście ochotę poznać?

Ja zacznę na razie od 3ciego pytania:

-wspomniane Fred Frith, Carla Kihlstedt, Stevie Wishart "The Compass, Log and Lead" 2005 Intakt CD 103

-oraz np.
Album: Eleventh Hour
Release Date: 4 2005


Zna to ktoś w całości?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Pon 20:53, 19 Gru 2005    Temat postu:

W sklepie serpent jest Eleventh Hour za 115 zł.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Pon 21:02, 19 Gru 2005    Temat postu:

Myślę, że również spodobałaby mi się ta płyta:

Album: Allies
Release Date: 2 2005

[link widoczny dla zalogowanych]


fragment recenzji:

/ .../ Allies, a suite of compositions for Frith's various solo instruments accompanied by drums, saxophone and cello, is one of his most impressive accomplishments, a work of maturity and depth that never panders to the listener but never goes out of its way to alienate, either. In fact, these six pieces are all quite easy on the ear; "
/.../
The overall mood of the six compositions is rather sad and contemplative, but not unattractively so. Very highly recommended.


Ostatnio zmieniony przez zyfri dnia Pon 21:18, 19 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
naheis
moderator


Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pon 21:16, 19 Gru 2005    Temat postu:

Ja od zawsze i na zawsze KILLING TIME
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Pon 21:56, 19 Gru 2005    Temat postu:

naheis napisał:
Ja od zawsze i na zawsze KILLING TIME


Ja tej wlasnie plyty ( a wlasciwie to całej Masacry) słuchalem rzadziej od innych, ale puszczę sobie teraz i może bardziej chwyci niż kiedyś. Na pewno bardzo podoba mi sie tytuł. Pjepszyć cały ten czas Smile

Moje ulubione to m.in.

Freedom in Fragments
Saturn's Finger i inne tego składu, ktore mam
Digital Wildlife 2001
Traffic Continues
Gravity
Pacifica

Ostatnio słuchałem Clearing i podobało mi się dużo bardziej niż kiedyś.

tg. KILLING TIME
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pjerry
moderator


Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 9:57, 20 Gru 2005    Temat postu:

Trudny temat. Mam w tej chwili 3 plyty tego Pana: Freedom in Fragments , Traffic i Pacifica. Najwięcej słuchałem Traffic, tamte właściwie dopiero liznąłem. Wszystkie 3 wydają mi się bardzo bardzo interesujące ale faktem jest, że odłozyłem je na półkę bo słuchalem czegoś innego. Niewątpliwie powinienien i chcę) wrócić do tego artysty ale w moim przypadku kolejnością słuchania rządzi impuls i zachęta innej osoby (tak jak z Tin Hat Trio)
I tym optymistycznym akcentem zakończę swoja wypowiedź.

Albo może nie. Potrzebna mi jest jakaś dyscyplina słuchania. Ja osoboście chętnie wziąłbym udział w takiej akcji typu "w styczniu słuchamy FF". Nie wiem
Co myslicie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marcin.kicinski
domownik


Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 12:14, 20 Gru 2005    Temat postu:

Czesc

To znowu na szybko wtrace, ze w tych Waszych wykazach Frithowych plytek zabraklo mi cudownego Eye To Ear, a takze klasyki.
Gdzie podziala sie panowie plyta Gravity, gdzie Henry Cow i Skeleton Crew?
Chetnie powracam tez do kwartetow Fritha...

pozdr
marcin k
ps. mam koszmarna miazge czasowa. mam nadzieje ze juz wkrotce bede mogl wiecej skrobnac na forum...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
naheis
moderator


Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 12:36, 20 Gru 2005    Temat postu:

zyfri napisał:
W sklepie serpent jest Eleventh Hour za 115 zł.
[link widoczny dla zalogowanych]


... a na stole w takim razie ziemniaki z kartoflami przez cały miesiąc

Z Fritha to najbardziej lubię starą klasykę. Art Bears, Henry Cow itd. Nowe eksperymenta i projekta często mnie nużą. Znacie oprócz Xu Feng coś żywszego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Wto 13:37, 20 Gru 2005    Temat postu:

marcin.kicinski napisał:
w tych Waszych wykazach Frithowych plytek zabraklo mi cudownego Eye To Ear, a takze klasyki. Gdzie podziala sie panowie plyta Gravity, gdzie Henry Cow i Skeleton Crew?


Marcin,

Przecież płytę Gravity wymieniłem wśród swoich 'naj'. Henry Cow bardzo dawno nie słuchałem i nie wiem jak bym odberał dziś te płyty. Generalnie to miałbym ochotę aby wrócić do wielu płyt, które kiedyś zrobiły na mnie duże wrażenie a dawno ich nie słuchałem. Niestety [albo na szczęście] nie da się przesłuchać tej sterty płyt na raz. Mogę to robić inspirowany przez was.

marcin.kicinski napisał:

ps. mam koszmarna miazge czasowa. mam nadzieje ze juz wkrotce bede mogl wiecej skrobnac na forum...


Czekamy!!!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
naheis
moderator


Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 14:17, 20 Gru 2005    Temat postu:

Ja chciałem tylko krótko wspomnieć, że moja ulubiona płyta Henry Cow to Western Culture - podobne wrażenia i wzruszenia jak przy Tin Hat Trio. A podobno to nie jest najbardziej lubiana płyta heńka krowy? Co o niej myślicie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Wto 15:23, 20 Gru 2005    Temat postu:

naheis napisał:
Ja chciałem tylko krótko wspomnieć, że moja ulubiona płyta Henry Cow to Western Culture - podobne wrażenia i wzruszenia jak przy Tin Hat Trio. A podobno to nie jest najbardziej lubiana płyta heńka krowy? Co o niej myślicie?




Gdy często słuchałem HC to właśnie ta pozycja robiła na mnie najwieksze wrażenie i wówczas była jedną z moich ulubionych płyt. Później została odstawiona na dalszą półkę, bo doszło wiele nowych pieknych wydawnictw do mojej kolekcji, natomiast wiele rzeczy, które zrobił Frith w poźniejszym okresie wydawało mi się dużo ciekawszych. Choćby wymienione powyżej.

W każdym razie na czym opierasz twoje przypuszczenie, że ta płyta HC nie cieszy się uznaniem fanów tej formacji?

Oto kilka przykładowych recezji/opinii z sieci:
[link widoczny dla zalogowanych]
/..../
Obscurity aside, Western Culture remains one of the group's strongest efforts in the lines of composition, especially since the unit was literally torn apart at the time. Side one consists of a suite in three parts, "History & Prospects," written by Tim Hodgkinson. The opener, "Industry," stands as one of Henry Cow's finest achievements, the angular melody played on a cheap electric organ hitting you in the face so hard it makes an imprint in your brains. Side two features another suite, this one in four parts and by Lindsay Cooper. While Hodgkinson's music leans toward rock, energy, and deconstruction, her writing embraced more contemporary classical idioms. /..../

dwie kolejne na:
[link widoczny dla zalogowanych]
"What results is a serious sounding album, but one that contains many moments of fractured beauty."

"Western Culture is probably Henry Cow's most consistently excellent work, which is impressive given that it was recorded essentially in the midst of the band's breakup. While I will always be partial to In Praise of Listening for Dagmar's voice and "Living in the Heart of the Beast" (and the fact that it's the first Cow I ever heard), I could make a strong case for this one being Henry Cow's masterpiece. "

[link widoczny dla zalogowanych]
"Exhausting, sometimes jaw droppingly gorgeous and occasionally very scary, Western Culture is a fitting testament to possibly the most progressive of all English"

tg. Henry Cow - Western Culture

[/i]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
naheis
moderator


Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 15:49, 20 Gru 2005    Temat postu:

"Prowokacja" się udała... Bardzo fajne wypowiedzi i fajne słowo, które w nich się pojawia: beauty. Chodziło mi jednak nie opinie krytyków, ale ludzi których spotykałem, znajomych itd - wszyscy znali, bądź bardziej lubili starsze płyty z Dagmar Krause na wokalu. Dla mnie Western Culture to majstersztyk, a to co robi Chris Cutler to mistrzostwo świata. Taka jego dziwna gra z dowolnie wybranymi niezrealizowanymi uderzeniami, które rekonstruujesz sobie w głowie, w naciągi pełne śrubek, blaszek, szpilek, spinaczy, gwoździków, metalowych wiórków...

no, w końcu coś się dzieje
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
endrjuuu
rozkręcam się


Dołączył: 21 Gru 2005
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 0:39, 21 Gru 2005    Temat postu:

Ja tego Pana, o którym jest mowa w temacie zabardzo nie znam, w sumie to tylko plytke Henry Cow - Unrest. Może to takie troche głupie skojarzenie, ale troche przypomina mi momentami Radiohead i King Crimson. Mam jeszcze pare mp3 jak gra z Zornem, ale są one z koncertu i w bardzo złej jakości. Oni nagrali może razem jakąś studyjną płyte ?

ps: tak w ogóle to dzieńdobry wszytskim, bo to mój pierwszy post i chyba jest inny temat do takich rzeczy ale tam nie wiedziałem jak się zebrać Neutral
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Śro 1:02, 21 Gru 2005    Temat postu:

Naheis,

Wiesz, ci recenzenci to w wielu przypadkach zwykli fani i tak traktuje ich głos. Po dzisiejszym przesłuchaniu WC podtrzymuje jednak moje wcześniejsze stanowisko: zdecydowanie wole poźniejsze dokonania Freda. Dzisiaj ponadto muzyka zawarta na WC wydała mi się nieco 'przeintelektualizowana'. Czegoś mi zabrakło, żeby mnie wzruszyć. Ale żeby nie było wątpliwości: ja Henry Cow lubię, ale Freda w niektorych dokonaniach wręcz uwielbiam. A to się zdarza rzadko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Śro 1:11, 21 Gru 2005    Temat postu:

endrjuuu napisał:
J ps: tak w ogóle to dzieńdobry wszytskim, bo to mój pierwszy post i chyba jest inny temat do takich rzeczy ale tam nie wiedziałem jak się zebrać Neutral


Endrju,

Witaj!!

Co do Zorna i Fritha to odpowiem(y) ci już jutro oczy mi się zamykają. Dobrej nocy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Śro 1:50, 21 Gru 2005    Temat postu:

naheis napisał:
Chodziło mi jednak nie opinie krytyków, ale ludzi których spotykałem, znajomych itd -


Jednak jeszcze nie poszedłem spać. Znalazłem w sieci recenzję prawdziwego krytyka wspomnianej uprzednio przeze mnie płyty. Oto fragmenty tego, co pisze Michaś Mendyk na łamach Ruchu Muzycznego o 'Eleventh Hour':

[link widoczny dla zalogowanych]

WSTĘP:

"W swej muzyce potrafił w obrębie jednego utworu splatać odcinki notacyjnie zdeterminowane z fragmentami solowej bądź kolektywnej improwizacji."

"Kompozytorskie dokonania Fritha to połączenie elementów anglosaskiej tradycji akademickiej (Cage, Cowell, Brown), estetyki amerykańskiego minimalizmu oraz brzmień i faktur zaczerpniętych z awangardowego rocka i jazzu. Mimo czasem wręcz manifestacyjnego eklektyzmu, wiele jego dzieł zaskakuje świeżością i pomysłowością. Wszystkie stylistyki artysta traktuje jak składniki własnego, wielowymiarowego języka, a nie naśladowane i przetwarzane idiomy."

"Jego utwory okazały się na tyle interesujące, że trafiły do repertuaru kilku najważniejszych zespołów muzyki współczesnej, m.in. Ensemble Modern, Rova Saxophone Quartet, a ostatnio Arditti Quartet."


CZĘŚĆ WŁAŚCIWA:

"Niestety, najnowsza płyta tego muzyka rozczarowuje. Tworząc muzykę na tradycyjny skład smyczkowy, wzbogacony tylko brzmieniem puzonu i gitary elektrycznej, Firth zdecydował się wykorzystać typowe dla takiego zespołu faktury, brzmienia i techniki artykulacyjne. Powstała muzyka do bólu poprawna, która może zaintrygować pojedynczymi pomysłami brzmieniowymi, harmonicznymi oraz formalnymi, ale w gruncie rzeczy pozbawiona jest oryginalności. "

"Przeznaczone na kwartet smyczkowy Lelekovice konsekwentnie eksploatują formułę kameralistyki repetywistycznej, czynią też dosyć dosłowny użytek ze stylistyki utworów Terry’ego Riley pisanych dla Kronos Quartet. Te same szeregowe bądź wariacyjne wzory formalne, łudząco podobna melodyka o orientalnym posmaku (tylko gdzieniegdzie okraszona zmysłowymi glissandami), ten sam typ faktury zdominowany przez pararelne ciągi wzbogacane dialogowymi oraz polifonizującymi epizodami. Cóż, dobre wzorce to za mało..."

"Tu ujawnia się jednak słabość Fritha-kompozytora; nie ma on talentu do kreowania spójnych i logicznych form. W konsekwencji powstają ukształtowania proste i niezobowiązujące. Na przykład Lelekovice to suita złożona z szeregu prostych i wzajemnie niepowiązanych epizodów). Jej części (podobnie jak w Allegory) można wykonywać samodzielnie albo zestawiać w dowolnych konfiguracjach, ale chyba nie o tak trywialnie pojętą formę otwartą chodzi..."

"Ta architektoniczna nieważkość najbardziej przeszkadza w Allegory. Przekonujący brzmieniowy konkret punktualistycznego ogniwa wstępnego (webernowskie konstelacje autonomicznych wysokości wzbogacone dyskretnymi, szumowymi interwencjami gitary) zupełnie traci sens w kontekście części drugiej, na sposób klasyczny dramatycznej i utrzymanej w manierze minimalistycznie motorycznej. Do tego finał w swej harmonicznej statyczności i kontemplacyjnej surowości aż nad-to przypominający wolne fragmenty kwartetów Góreckiego."

"W gruncie rzeczy jedyną ciekawą kompozycją są Stick Figures, mające niewiele wspólnego z klasyczną estetyką. Ich atrakcyjność wynika z subtelnego piękna oraz niezwykle prostego, acz przekonującego uporządkowania czysto brzmieniowych fenomenów. Następstwa intrygujących, powoli transformowanych szumów utkane zostały w cienką acz złożoną fakturę, na której „powierzchni” z „konsekwentną nieregularnością” rozbrzmiewa przybrudzony dźwięk przypominający dzwon."

ITD

Teraz to już naprawdę muszę poznać tę płytę w całości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Śro 11:43, 21 Gru 2005    Temat postu:

endrjuuu napisał:
Mam jeszcze pare mp3 jak gra z Zornem, ale są one z koncertu i w bardzo złej jakości. Oni nagrali może razem jakąś studyjną płyte ?Neutral


Endrju

Ci dwaj panowie nagrali wspolnie wiele plyt. Najbardziej znany wspólny projekt to oczywiscie Naked City. Mi sie natomiast od zawsze podoba sie:

Technology Of Tears (And Other Music For Dance), RecRec, 1987.W składzie:

Fred Frith - guitars, violin, other instruments
ohn Zorn - alto (1-3)
Tenko - voice (1-3)
Christian Marclay - turntables (1-3)
Jim Staley - trombone (4-5)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marcin.kicinski
domownik


Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 0:25, 22 Gru 2005    Temat postu:

Czesc

A mi sie jeszcze przypomniala bardzo sympatyczna pozycja - bardzo ja lubie i ostatnio dosc czesto wracam - Death Ambient - czyli Frith/Mori/Hideki. Mori za ktora nie przepadam jest tu jakas taka bardziej znosna, Frith cudowny, no i Kato Hideki - bardzo sympatyczny basista.
Tak btw. dzis sluchalem jego solowej plyty "Hope & Despair" i polecam ja wszystkim fanom konceptualnego grania...
A propos Death Ambient, wiem ze wyszla druga plyta "Synaestesia" czy jakos tak to sie pisze. Slyszeliscie ja moze? Jak ma sie do pierwszej?

pozdr
marcin k
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
endrjuuu
rozkręcam się


Dołączył: 21 Gru 2005
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 0:31, 22 Gru 2005    Temat postu:

zyfri napisał:


Endrju

Ci dwaj panowie nagrali wspolnie wiele plyt. Najbardziej znany wspólny projekt to oczywiscie Naked City. Mi sie natomiast od zawsze podoba sie:




On grał w Naked City ?? Na jakich płytach ??, bo akurat mam wszystkie.....Neutral

ps: a co do tej płytki co podałeś to jak coś będzie to ściagne i posłucham

ps2: to chyba troche nie w temacie, ale szybki odzew...

ps3: i wy mówicie, że to forum umiera ? Neutral
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Czw 0:36, 22 Gru 2005    Temat postu:

Jerry napisał:
Trudny temat. Mam w tej chwili 3 plyty tego Pana: Freedom in Fragments


O tej płycie kiedyś napisałem:

"Freedom In Fragments" - między kompozycją a improwizacją czyli muzyczne rozważanie o wolności



Światowej sławy kwartet saksofonowy z San Francisco eksploruje możliwości syntezy kompozycji oraz kolektywnej improwizacji już od 1978 roku. Znaczną cześć materiału nagranego przez Rova Saxophone Quartet stanowią kompozycje własne członków zespołu, jednakże grupa wykonywała również utwory skomponowane przez innych oraz podejmowała współpracę z takimi znakomitymi artystami, jak: Terry Riley, Pauline Oliveros, Anthony Braxton, Alvin Curran, George Lewis, Lindsay Cooper, Steve Lacy, Robin Holcomb, Butch Morris, oraz zespół Kronos Quartet (patrz: [link widoczny dla zalogowanych]).



Instrumentarium stosowane przez saksofonowy kwartet (baryton, tenor, soprano, alto oraz sopranino) zapewnia bogate oraz pełne niezwykłego czaru brzmienie. Poprzez wieloletnią twórczość artyści RSQ niewątpliwie przyczynili się do rozszerzenia oraz redefinicji muzyki współczesnej.


Analogiczną rolę można dziś przypisać również Fredowi Frithowi, artyście tworzącemu od lat na pograniczu muzyki rockowej, improwizacji oraz muzyki nowej. Cóż zatem może powstać ze współpracy tak zasłużonych artystów? "Freedom In Fragments" Fred Frith skomponował specjalnie dla Rova Saxophone Quartet, a dedykował znakomitemu basiście Charlesowi Mingusowi. Utwór został napisany jesienią 1994 roku, w czasie, gdy artysta mieszkał w Bing Sur w Kalifornii. Jest jedną z serii kompozycji o charakterze suity, rozpoczętą przez Fritha w 1989 roku w "The As Usual Dance Towards the Other Flight to What is Not" (ta kompozycja na kwartet gitarowy została nagrana w 1992 roku w Nowym Jorku i stanowi część płyty "Quartets" wydanej przez RecRec Music w 1994).

Jak twierdzi sam autor, od czasu, gdy zapoznał się z twórczością latynoamerykańskiego pisarza Eduardo Galeano, zainteresowany był ideą stworzenia utworu z epizodów o różnej długości, które osiągałyby swój potencjał narracyjny poprzez siłę akumulacji. Coś na wzór małych opowiadań, które tworzą duże opowiadanie, pod warunkiem usłyszenia ich w całości. Takie ujęcie bliskie jest charakterowi Fritha jako artysty, który z jednej strony jako muzyk wywodzący się z rocka ma naturalną tendencję do krótszych, piosenkowych form, a z drugiej strony jest artystą, który od zawsze przekracza ograniczenia każdego gatunku, tworząc muzykę, którą możemy dziś śmiało zaliczyć do muzyki nowej. Pisząc "Freedom In Fragments" Frith brał pod uwagę fakt, iż muzycy Rova prosili o taki materiał, który mogliby poddać transformacji poprzez improwizację. Całość składa się z 23 oddzielnych kompozycji, które mogą być wykonane w jakimkolwiek porządku i w jakiejkolwiek konfiguracji.


Czasami zapis ma charakter wyłącznie ukierunkowujący wykonawców, dając muzykom pewien zakres wolności twórczej, a czasami muzyka jest w pełni skomponowana i zapisana. Niektóre fragmenty przypominają tradycyjną relację między improwizującym solistą a akompaniującym zespołem. Ideą przewodnią –według samego kompozytora –jest eksploracja, jednakże nie tyle w sensie eksperymentowania, ale eksploracja w takich aspektach, jak: historia saksofonu, dynamika kwartetu, wzajemne relacje między mikro- i makrostrukturami, metody tworzenia muzycznej narracji oraz –co chyba najważniejsze – sposobów włączenia improwizacji do wyraźnie zapisanego materiału. Ostatecznie nagrany materiał stanowi bardzo spójne i przepiękne opowiadanie muzyczne. Harmonie Messiaena sąsiadują tutaj z pięknymi, pełnymi lekkości, folkującymi melodiami, a skomplikowane rytmy taneczne z minimalistycznymi fragmentami pełnymi zadumy. Dokładnie tak, jak w prawdziwym życiu: są momenty radosne i poważne, są rzeczy proste oraz takie, których nie da się pojąć rozumem. O czym jednak traktuje ta niezwykła opowieść muzyczna? Sam Frith twierdzi, że jednym z wątków jest pytanie dotyczące tego, co stanowi muzyczną wolność. Jestem jednak przekonany, że to tylko jeden z wielu aspektów tego opowiadania i to nie tylko dlatego, iż ostatecznie na krążku wydanym przez TZADIK nie znalazły się wszystkie 26 części. Sądzę, że naprawdę warto zgłębić opowiadanie Fritha wyśpiewane przez saksofonistów Rovy – niewykluczone, że na jego podstawie dowiemy się czegoś także o swojej wolności. "Wolność to twoja przyjaciółka", tak zaczyna i kończy się opowieść "Freedom in Fragments


Ostatnio zmieniony przez zyfri dnia Czw 14:48, 22 Gru 2005, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
endrjuuu
rozkręcam się


Dołączył: 21 Gru 2005
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 0:37, 22 Gru 2005    Temat postu:

a co do do tego Death Ambient to nie znam, ale jak coś znajde to poslucham Very Happy. Mam jedną płytke Ikue Mori z Zornem i Pattonem i mimo iż jest troche chora naprawde lubią ja słuchać chyba najbardziej z tych wszystkich płyt, o których pewien recenzent napisał : "Sadyzm twórcy, masochizm słuchacza". Moim zdaniem bardzo trafne Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marcin.kicinski
domownik


Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 1:06, 22 Gru 2005    Temat postu:

Czesc

Musze wrocic do "Freedom In Fragments" - nie wspominam jej bowiem jakos rewelacyjnie. Postanowilem zapytac, skoros fan Rova, czy slyszales juz Rova Orkestrova - wykonujaca Ascension Coltrane'a? Jesli tak, co o niej myslisz? Obsada zacna...

pozdr
marcin k
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Czw 20:55, 05 Sty 2006    Temat postu:

a kto zna The Top of his head ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Czw 20:57, 05 Sty 2006    Temat postu:

marcin.kicinski napisał:

Musze wrocic do "Freedom In Fragments" - nie wspominam jej bowiem jakos rewelacyjnie. Postanowilem zapytac, skoros fan Rova, czy slyszales juz Rova Orkestrova - wykonujaca Ascension Coltrane'a? Jesli tak, co o niej myslisz? Obsada zacna...


Nie znam Sad MAsz to?

I jak posłuchałes?

tg. Tin Hat Trio - Book of Silk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Wto 8:39, 10 Sty 2006    Temat postu:

Od wczoraj słucham kolejnej płyty Freda Rivers & Tides - Working with Time.



Rivers & Tides - Working with Time
Winter & Winter, 2003
Soundtrack to German filmaker Thomas Riedelsheimer's documentary about Scottish sculptor/land-artist Andy Goldsworthy.

W składzie:

Fred Frith - na innych płytach Fred Frith - guitar, berimbao, violin, piano, samples
Wolfgang Stryi - bass clarinet, soprano sax
Karoline Holfler - double bass
Bernd Settelmeyer - percussion

Na diapazonie recenzja Michala Libery, ktory pisze m.in.:

Wiadomo nie od dziś, że czas stał się jedną z głównych kategorii wykonywania, słuchania i myślenia o muzyce w XX wieku. Czasu nie należy jednak redukować tylko i wyłącznie do długości trwania danego dźwięku, frazy czy pauzy. I właśnie Fred Frith doskonale pokazuje, jak ograniczona byłaby taka perspektywa."

[...]
"Druga kwestia również związana jest z czasem, lecz na innym nieco poziomie. Nie jest przypadkiem, że praca z czasem wiąże się z pracą nad muzyką do filmu, który wydaje się tradycyjnie odnosić nas do obrazu. Nie jest także przypadkiem, że bohaterem tego filmu jest Andy Goldsworthy, angielski artysta, którego czas interesuje w ramach sztuk wizualnych. Głównym kontekstem, w którym pracuje on z czasem jest tzw. środowisko naturalne. No właśnie, tzw. środowisko naturalne. Frith wpisuje w swą kompozycję sample z odgłosami wody i zwierząt. "

[...]


[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez zyfri dnia Sob 18:54, 14 Sty 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pjerry
moderator


Dołączył: 18 Paź 2005
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 10:43, 11 Sty 2006    Temat postu:

zyfri napisał:
Wiadomo nie od dziś, że czas stał się jedną z głównych kategorii wykonywania, słuchania i myślenia o muzyce w XX wieku. Czasu nie należy jednak redukować tylko i wyłącznie do długości trwania danego dźwięku, frazy czy pauzy. I właśnie Fred Frith doskonale pokazuje, jak ograniczona byłaby taka perspektywa."


Ładnie to sie czyta, ale ja zawsze miałem problem z dopasowaniej filozofii muzycznej do samej muzyki. Zawsze opis w pewnym sensie przerasta muzykę (czy może to co słysze w trej muzyce) co często mnie zniechęca. Może wynika to z tego, że pewien rodzaj pisania o muzyce zaciemnia obraz tejże muzyki.

Co do Fritha to właśnie przyszedł do mnie archiwalny 2-gi numer Glissanda, który zamówiłem sobie m/i ze względu na tego Pana

Teraz czytam sobie numer 3 poświecony w dużej częsci free-improv.
Jest tam taka dyskusja w gronie kilku osób gdzie pojawia się FF i momentami się uśmiecham bo FF co jakiś czas powtarza "chciałbym się ustosunkowac do Twojej wypowiedzi ale nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi".

Czytam sobie różne numery Glissanda i sprawia mi to duzo przyjemności ale nie wiem czy większość muzyki o któej tam sie piszę mam w ogóle ochotę właczać

Więc może poczytam jeszcze o improwizacji a potem i tak posłucham Tin Hat Trio albo Devendry?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Sob 19:26, 14 Sty 2006    Temat postu:

[quote="Jerry"]
zyfri napisał:

Ładnie to sie czyta, ale ja zawsze miałem problem z dopasowaniej filozofii muzycznej do samej muzyki. Zawsze opis w pewnym sensie przerasta muzykę (czy może to co słysze w trej muzyce) co często mnie zniechęca.


Jerry,

W tym wypadku na pewno muzyka przerasta opis. Prawdę mówiąc nie spodziewałem sie tak pieknej plyty więdząc, że to jest muzyka do filmu. Rewelacyjna płyta, polecam ją szczególnie Agnieszce ze względu na jej zamiłowanie do ... pauz. Fred oczarował mnie po raz kolejny. Sądzę, że tobie Jerry, też by się spodobała. Jest dosyć oszczędna i łatwa w odbiorze.

Tak sobie myslę, że [jak na razie] nie znam ani jednego twócy, który by aż w takim stopniu odpowiadał moim różnorakim muzycznym inklinacjom. Muzyka wielu artystów jest często osadzona w jakiejś jednej konwecji i dlatego nie mogę jej słuchać zbyt często. W różnorodnej muzyce Freda odkrywam stale coś nowego ... w sobie samym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Wto 0:45, 17 Sty 2006    Temat postu:

A od dziś słucham sobie:


FRED FRITH - CARLA KIHLSTEDT - STEVIE WISHART
THE COMPASS, LOG AND LEAD
2005, Intakt



Fred Frith: acoustic guitar, lowry organ, violin
Carla Kihlstedt: violin, nyckelharpa
Stevie Wishart: hurdy-gurdy, electronics, violin

wykonawcy poniżej:



Sam Fred mówi:

The music on this record is improvised. What we bring to each performance is who we are and all that we have learned so far. None of us is involved exclusively with improvisation. We each have experience playing composed music our own and other peoples’ – and we’re involved in a wide range of other musical activities. We write songs, use electronics, work in recording studios, collaborate with artists from other disciplines, compose scores, and much else besides. For us, improvising is the sum of our personal musical histories intertwined, a place where we can meet on equal terms and discover things we never knew, or hear what we thought we knew in a new light. It’s a conversation, an exchange. There are no rules, other than to listen well and act accordingly.


O płycie napisano m.in.


The CD The Compass, Log and Lead is a feast of string instruments: Fred Frith paints wonderful colors on his acoustic guitar, Carla Kihlstedt (USA) plays violin and the nyckelharpa, a Swedish folk instrument, and Steve Wishart (Australia) has turned the hurdy-gurdy into a modern instrument. For one of Fred Frith’s strengths has always been to tie together unbelievably beautiful folk harmonies with free improvisation, something already heard in his band Skeleton Crew or in the soundtrack to the film Step Across the Border. This is also a strength of this trio.



Stevie Wishart plays hurdy gurdy, violin and some electronics, Carla Kihlstedt, violin and nyckelharpa (a Swedish folk instrument, with many strings and keys, played with a bow) and Fred, acoustic guitar, Lowry organ and also some violin. This is a studio recording of improvisations of quiet almost exclusively acoustic music (it may be the first such record on which Fred has played only acoustic guitar).



For a fully improvised recording, this disc is as gorgeous as could possibly be. The maturity of musicianship here ensures a team effort to articulate, rather than to bludgeon or be especially "radical". One of Frith's fortes lies in his ability to freely create folk melodies and harmonies within improvised structures that are so "classic" they could be confused for long-standing or traditional themes. Carla and Stevie join in here so easily to create a completely convincing regimen, and I dare to say that this disc is one of the greater achievements in the genre as of late. It's really more a case of spontaneous composition than mere improvising, and thus the listener is subject to some purely adventurous forays approaching sublime definitions. It moves from the sensuous to the dangerous at will, but stays within a beautiful idiom, positive in its enlightenment to ward off any inclination to be grotesque by means of shock value. Absolutely perfect for the right mood.


Ostatnio zmieniony przez zyfri dnia Wto 1:10, 17 Sty 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tom.k
domownik


Dołączył: 22 Gru 2005
Posty: 103
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: dawniej Szczecin, dziś Wrocław

PostWysłany: Wto 1:04, 17 Sty 2006    Temat postu:

Ale czy Ci się podoba??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
naheis
moderator


Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 1:38, 17 Sty 2006    Temat postu:

zyfri napisał:
A od dziś słucham sobie: FRED FRITH - CARLA KIHLSTEDT - STEVIE WISHART
THE COMPASS, LOG AND LEAD
2005, Intakt


I co? I co? I co?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MUZYKA 3-CIEGO UCHA Strona Główna -> dyskusje o muzyce Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin