Forum MUZYKA 3-CIEGO UCHA Strona Główna MUZYKA 3-CIEGO UCHA
od awangardy rocka przez jazz, muzykę improwizowaną, avant folk po muzykę współczesną
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

między kompozycją a improwizacją
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MUZYKA 3-CIEGO UCHA Strona Główna -> dyskusje o muzyce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Pon 1:48, 15 Maj 2006    Temat postu: między kompozycją a improwizacją

djmis napisał:
Cytat:
Jeśli zmierzanie dokądś nie ma dla Ciebie większego sensu to wiedz, że stwierdzenie :
"na pograniczu improwizacji i kompozycji"
jest już z jakiegokolwiek sensu do cna obdarte Very Happy


Pozwolę sobie otworzyć nowy wątek, bo temat wprawdzie oklepany, ale też na tyle podstawowy i ważny, że warto go stale zgłębiać. Sprobujmy na początek poszukac opracowań dot. wspomnianego tematu. NAjlepiej rozpatrujących zagadnienie z różnych punktów widzenia.

TEmat oklepany ale czy wyczerpany? W tym wględzie zgadzam się z FF

Cytat:
TS: Czy możesz powiedzieć, że doszedłeś do takiego punktu, że zbadałeś kompozycję i improwizację do granic możliwości? Jeśli nie, to w jakim kierunku teraz zmierzasz?
FF: Niemądrze byłoby tak powiedzieć. Myślę, że jestem dopiero na początku drogi. Interesuję się bardzo wielokrotną perspektywą zachodzącą symultanicznie i to jest właśnie to, nad czym teraz pracuję.


Ostatnio zmieniony przez zyfri dnia Wto 23:01, 16 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stary łowca sów
domownik


Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 10:47, 15 Maj 2006    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez stary łowca sów dnia Pon 18:53, 15 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stary łowca sów
domownik


Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 12:05, 15 Maj 2006    Temat postu:

Ahc tak i jeszcze jedne otwrte drzwi.

W nutach nie ma zaznaczonego frazowania. Jest tylko szereg nut, które trzeba przy graniu jakoś sensownie pogrupować wg uznania.
Różnice są gruntowne.

to tak jakbym miala szereg słow:
zlo komar (nie) lubić zimna krew fala chrupkość tętnica

i mogę ułożyć np

Zle komary lubią kiedy zimna krew faluje w chrupkiej tętnicy

albo

Zło komara lubi za zimną krew która faluje w jego chrupiej tętnicy

Granie kompozycji jest nowym komponowaniem, które w kazdej chwili lawiruje na granicy improwizacji.
Problem nie tkwi w tym, czy to co gram jest (skomponowane)zapisane czy nie, tylko w tym na ile wplyw na to co się robi ma chwila, a na ile robi się to, co się planowalo
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Pon 19:30, 15 Maj 2006    Temat postu:

Łowco,

Oczywiście nigdy nie byłem i pewnie nie będę wykonawcą muzyki zapisanej, ale potrafię sobie wyobrazić te różne niuanse, o ktorych pisałaś. Wychodzi na to, że wykonawca ma znaczący obszar wolności w interpretacji zapisanej muzyki a muzyk poruszający się w obszarze tzw. swododnej i niczym nie skrępowanej improwizacji wcale nie jest tak absolutnie wolny zarówno w sensie wolności 'od' jak i wolności 'do'. Zakładam jednak, że to są to jakby dwie skrajności. Osobiście interesuje mnie wszelakie zjawiska na pograniczu improwizacji i kompozycji, wszelakie próby łączenia tych dwóch sposobów tworzenia muzyki. Wydaje się, że są to zjawiska ciekawe zarówno pod względem koncepcyjnym jak i artystycznym.

Ponadto to jest ten obszar, który zakwestionował djmiś [jeżeli Cię źle zroumiałem to proszę dowyjaśnij wyrażoną opinię].[/i]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Pon 19:32, 15 Maj 2006    Temat postu: Re: miedzy kompozycją a improwizacją

djmis napisał:
Cytat:
... stwierdzenie : "na pograniczu improwizacji i kompozycji"
jest już z jakiegokolwiek sensu do cna obdarte Very Happy


Dlaczego Question
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Pon 19:39, 15 Maj 2006    Temat postu:

Taki sobie artykulik:

Bohdan Pociej, Między kompozycją a improwizacją
[link widoczny dla zalogowanych]

M.in. czytamy

W szkicu, zamieszczonym w programie festiwalu, podkreślam ogromną rolę, jaką odgrywała – i odgrywa! – improwizacja w muzyce. Przytaczam tam również znamienne wypowiedzi świadków niezwykłych seansów (bo tak je nazwijmy) improwizatorskich Chopina. Teraz zaś chciałbym zwrócić uwagę na pewną przesadą tych świadectw, spisywanych w stanie romantycznej egzaltacji, a zwłaszcza na zachwianie kryteriów wartości, gdy mówi się, że późniejsze wypracowane kompozycje Chopina nie dorównywały jakoby jego wcześniejszym kreacjom improwizowanym. Niezapisana, utrwalona jedynie w pamięci i opisywana na podstawie wspomnień słuchaczy improwizacja, miałaby pod względem wartości przewyższać zapisaną jako rezultat procesu twórczego kompozycję! Takie sądy przypomnieniowe trzeba brać zawsze cum grano salis, jako przejawy, zapisy, notowania raczej nastroju, aury, która tego rodzaju romantyczne seanse spowijała...

Prawda to bowiem oczywista, że wszystkie dzieła wybitne, ważkie, a tym bardziej arcydzieła, w każdej ze sztuk powstawały (i powstają!) w wyniku tyleż spontanicznego porywu czy gorącego natchnienia, co ciężkiej pracy. To, co najpierw wykwitało ex improviso, musiało następnie przechodzić etapy długiej i żmudnej nieraz obróbki w procesie twórczym. O tym warunku sine qua non powstawania arcydzieła wiedział dobrze Chopin...

W żadnej innej ze sztuk czynnik improwizacji nie jest tak ważny, a jej sfera tak rozwinięta, jak w muzyce. O czym to świadczy? Z czego to wynika?

Improwizacyjność należy do istoty twórczości artystycznej (może też do istoty twórczości w ogóle); jest pierwszym i zasadniczym przejawem twórczej aktywności człowieka. W czynnościach improwizacyjnych wola kreacji domaga się natychmiastowego przedstawienia, domaga się go sam proces twórczy.

W sztukach, których medium jest czas (czas konkretyzacji, słuchania, lektury) – w poezji, muzyce – czas kreacji, czas wykonania i czas percepcji pokrywają się. W sztukach naocznych – malarstwie, rzeźbie i ich pochodnych – improwizacyjne tworzenie na oczach widzów sztuki te dynamizuje, rzuca w muzyczno–poetyckie medium czasu.

Improwizacja, improwizacyjność, improwizowanie wynika z wrodzonego twórczości artystycznej dualizmu, czy też, jak to nazywa w swej znakomitej książce (Dialektyka twórczości) Władysław Stróżewski – dialektyki. Tworzenie mianowicie – kreowanie, proces twórczy – którego przyczynę celową stanowi dzieło, polega na stałym dialektycznym współgraniu: żywiołu i ładu, swobody i dyscypliny, intuicji i intelektu, spontaniczności i kalkulacji, natchnienia i koncepcji, inwencji i organizacji. Proces twórczy rozgrywa się jakby na osi tych przeciwieństw, pomiędzy nimi, w polu ich rywalizacji. W żadnej zaś innej sztuce wymienione przeciwieństwa nie rysują się tak wyraziście, jak w muzyce. I do żadnej innej nie odnoszą się tak paradoksalne (contradictio in adiecto!) określenia jak: zmysłowa matematyka, płynna stałość, lotna strukturalność, niematerialny konkret... Żadna też ze sztuk, prócz muzyki, nie rodzi się z tak przedziwnego splecenia: obliczalnego z nieobliczalnym, wymiernego z niewymiernym.

Zagadnienia te były treścią „wmontowanego” w festiwal seminarium pod hasłem Improwizować–Myśleć–Tworzyć; brali w nim udział Agnieszka Morawińska – historyk i teoretyk sztuki, Jan Gondowicz – teoretyk i krytyk literacki, Krzysztof Knitel – kompozytor i Roman Kowal – muzykolog, znawca jazzu.


.....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Pon 19:44, 15 Maj 2006    Temat postu:

Cytat:
Zagadnienia te były treścią „wmontowanego” w festiwal seminarium pod hasłem Improwizować–Myśleć–Tworzyć;


Okej to jest chyba ten najbardziej powszechny i oczywisty schemat, ale jest też ten drugi: myśleć, tworzyć i improwizować. Ten drugi mnie bardziej interesuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
djmis
domownik


Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 19:51, 15 Maj 2006    Temat postu:

Dlatego że żadnej granicy nie ma. Tym samym nie ma też pogranicza.

Nie potrafię wyobrazić sobie takiego utworu muzycznego, któremu nie dałoby się przyporządkować jakiegoś sensu, jakiejś struktury czy - bardziej ogólnie - jakiegoś najbardziej nawet rozmytego pomysłu !
Każda improwizacja ma określoną formę - improwizacja po prostu z góry skazana jest na kompozycję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Pon 20:16, 15 Maj 2006    Temat postu:

djmis napisał:
Dlatego że żadnej granicy nie ma. Tym samym nie ma też pogranicza. Nie potrafię wyobrazić sobie takiego utworu muzycznego, któremu nie dałoby się przyporządkować jakiegoś sensu, jakiejś struktury czy - bardziej ogólnie - jakiegoś najbardziej nawet rozmytego pomysłu !
Każda improwizacja ma określoną formę - improwizacja po prostu z góry skazana jest na kompozycję.


Po wykładzie z filozofii jeden ze studentów mówi: 'panie profesorze, ależ to się nie zgadza z rzeczywistością. Na to profesor 'tym gorzej dla rzeczywistości'.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Greggery Peccary
domownik


Dołączył: 04 Sty 2006
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:38, 16 Maj 2006    Temat postu:

djmis napisał:
Dlatego że żadnej granicy nie ma. Tym samym nie ma też pogranicza.

Nie potrafię wyobrazić sobie takiego utworu muzycznego, któremu nie dałoby się przyporządkować jakiegoś sensu, jakiejś struktury czy - bardziej ogólnie - jakiegoś najbardziej nawet rozmytego pomysłu !
Każda improwizacja ma określoną formę - improwizacja po prostu z góry skazana jest na kompozycję.


Dla mnie taką muzyką z pogranicza jest muzyka modalna. Przykładem może być jedna z najgenialniejszych płyt w historii "Kind Of Blue":

1. muzycy, z wyjątkiem Milesa Davis oczywiście, nie wiedzieli nic o jego zamysłach i pomysłach na płytę. Byli niczym tabula rasa.
2. sam Davis miał tylko przygotowaną koncepcję
3. na wstepie narzucił muzykom sztywne ograniczenia: koniec ze swobodnymi improwizacjami harmonicznymi
4. zamiast tego miało "obowiązywac" tylko kilka skal
5. utwory były nagrywane z marszu ... za pierwszym podejściem!!!

Nie jest to muzyka ani do końca skomponowana, ani tym bardziej w pełni improwizowana ... Ale na takie granie mogą pozwolić sobie tylko najwięksi z największych!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Wto 18:15, 16 Maj 2006    Temat postu:

djmis

Cytat:
Dlatego że żadnej granicy nie ma. Tym samym nie ma też pogranicza.


Djmisiu,

Gdy mówimy o zjawisku określanym jako 'między kompozycją a improwizacją' mamy na myśli taki proces tworzenia muzyki w którym część wykonywanego materiału została uprzednio skomponowana i jakoś zapisana a część jest tworzona 'tu i teraz' przez improwizuących muzyków [lub na odwrót]. Takich zjawisk jest cała masa i dlatego nie do końca rozumiem twój zamysł. Chyba, że chcesz powiedzieć tylko tyle, iż improwizacja też jest rodzajem komponowania.

Cytat:
Nie potrafię wyobrazić sobie takiego utworu muzycznego, któremu nie dałoby się przyporządkować jakiegoś sensu


Rozumiem, że to drugie zdanie to już zupełnie odrębna myśl, a nie argument na poparcie twojej tezy, iż nie ma zjawisk muzycznych na pograniczu improwizacji i muzyki uprzednio skomponowanej.

Ja natomiast nie do konca rozumiem na czym miałby polegać sens w muzyce. Sensem muzyki jest chyba to co jest w niej zawarte, jej treść muzyczna. Przecież nie sens a charakterze semantycznym jak w języku? Mam pewne wątpliwości czy kategorią sensu można opisywać muzykę?


Cytat:
>jakiejś struktury


pewnie zawsze możemy opisać strukturę danego utwóru nawet jesli powstał on w sposób przypadkowy albo gdy kompozytor/improwizator rozmyślnie podjął się rozbijania każdej struktury. W pewnej mierze widzimy to na ostatniej płycie Łoskotu, gdzie rozpoczęte motywy nagle się urywają się nagle w najmniej spodziwanym momencie jak zdania ucięte w połowie

moje pytanie? i co z tego???? czy miał być argument na cokolwiek?


czy - bardziej ogólnie - jakiegoś najbardziej nawet rozmytego pomysłu ! [/quote]

a jeżeli głownym pomysłem jest przypadkowy dobór dzwięków jak w aleatoryzmie?

Cytat:
Każda improwizacja ma określoną formę


w swobodnej improwizacji po fakcie pewnie możemy spróbować scharakterywać tę formę, ale co z tego? czy to miałby być argument za uprzednią wyrażoną tezą?

Cytat:
improwizacja po prostu z góry skazana jest na kompozycję


jeżeli improwizowanie to tworzenie muzyki 'tu i teraz' to improwizają nie tyle jest skazana na kompozycję, ale jest rodzajem kompozycji szeroko pojętej; ale to jest oczywistość, o ktorej nie trzeba chyba mówić[/i]


Ostatnio zmieniony przez zyfri dnia Wto 23:25, 16 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
djmis
domownik


Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 19:33, 16 Maj 2006    Temat postu:

Cytat:
Gdy mówimy o zjawisku określanym jako 'między kompozycją a improwizacją' mamy na myśli taki proces tworzenia muzyki w którym część wykonywanego materiału została uprzednio skomponowana i jakoś zapisana a część jest tworzona 'tu i teraz' przez improwizuących muzyków

Mam wrażenie że to nie jest na temat. Że rozpatrywaliśmy kwestię : czy jest granica czy jej nie ma. Twierdzę że nie ma.
Oboje chyba zdajemy sobie sprawę z tego, że w nieskończoność możemy dyskutować na temat czy każdy utwór jest improwizowaną kompozycją czy "tu i teraz" komponowaną improwizacją. I do niczego konstruktywnego nie dojdziemy.
Ale jak masz ochotę to czekają jeszcze w kolejce takie określenia jak: płynna stałość, lotna strukturalność, niematerialny konkret... itp, itd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Wto 20:34, 16 Maj 2006    Temat postu:

[quote="djmis"]

Cytat:
Mam wrażenie że to nie jest na temat. Że rozpatrywaliśmy kwestię : czy jest granica czy jej nie ma. Twierdzę że nie ma.


Ja nie rozpatrywałem żadnej granicy. Odnosząc się muzyki zawartej na płycie 'Cuts' gdzie cytuję "Cuts is a 20-part composition by Peter Kowald in which long, droning lines are undercut by individual and group improvisation" chciałem poinformowac czytelników, że w odróżnieniu od sztandarowych dzieł sceny free improv ta płyta powstała w oparciu o uprzednio zapisaną kompozycję, w którą zostały wplecione fragmenty improwizacji. I w tym sensie jest zjawiskiem 'na pograniczu'. Amen.

Cytat:
Oboje chyba zdajemy sobie sprawę z tego, że w nieskończoność możemy dyskutować na temat czy każdy utwór jest improwizowaną kompozycją czy "tu i teraz" komponowaną improwizacją. I do niczego konstruktywnego nie dojdziemy.


Wydaje mi się, że oboje nie zdajemy sobie sprawy z tego samego. Ja mam na myśli konkrety a Ty [jak mi się wydaje] tylko teoretyzujesz i bawisz się słowem. Erystka mnie bawiła w pierwszej fazie studiowania filozofii, dzisiaj znacznie mniej. Mnie interesują konkretne sposoby łączenia [uprzednio zapisanej] kompozycji oraz różnych technik improwizacyjnych, interesują mnie formy 'przestrzeni wolności' którą kompozytor pozostawia wykonawcom. Interesują mnie metody i techniki, artyści i płyty! Np. jak to było u Mortona Feldmana, Nuova Consonanza Butcha Morrisa, Zorna czy Fritha. U kogokolwiek byle konkrety!!!

Cytat:
Ale jak masz ochotę to czekają jeszcze w kolejce takie określenia jak: płynna stałość, lotna strukturalność, niematerialny konkret... itp,


Jeżeli odniesiesz to do konkretnych artystów, kompozyji, płyt, technik, metod to tak. Ale tylko wtedy, podobnie jak w niniejszym wątku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
djmis
domownik


Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 21:15, 16 Maj 2006    Temat postu:

No faktycznie, rozmawiamy o różnych sprawach.
Cytat:
I w tym sensie jest zjawiskiem 'na pograniczu'

W tym sensie tak. Ale rozpatrując to dogłębniej to nie.
Cytat:
Interesują mnie metody i techniki

Akademia Muzyczna czeka i zaprasza.
Cytat:
Np. jak to było u Mortona Feldmana, Nuova Consonanza Butcha Morrisa, Zorna czy Fritha

Podejrzewam ( tylko podejrzewam - bo skąd miałbym mieć pewność ?? ), że u każdego było tak samo - najpierw kompozycja, a następnie improwizacja w dość ściśle określonych ramach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Wto 21:56, 16 Maj 2006    Temat postu:

djmis napisał:
Podejrzewam ( tylko podejrzewam - bo skąd miałbym mieć pewność ?? ), że u każdego było tak samo - najpierw kompozycja, a następnie improwizacja w dość ściśle określonych ramach.


Otóż jest bardzo różnie zarówno z zasadniczym podejściu [jak i w szczegółach, ktore są najciekawsze, bo ogólniki są oczywiste]. Nawet jeden artysta stosuje wiele różnych podejść i technik.

Zacytuję samego siebie po raz kolejny aby w skrócie opisać powstanie płyty Freedom In Fragments:

"Freedom In Fragments" Fred Frith skomponował specjalnie dla Rova Saxophone Quartet a dedykował znakomitemu basiście Charlesowi Mingusowi. Utwór został napisany jesienią 1994 roku, w czasie gdy artysta mieszkał w Bing Sur w Kalofornii. Jest jedną z serii kompozycji o charakterze suity, którą to serię Frith rozpoczął w 1989 roku swoim "The As Usual Dance Towards the Other Flight to What is Not" (ta kompozycja na kwartet gitarowy została nagrana w 1992 roku w Nowym Yorku i stanowi część płyty "Quartets" wydanej przez RecRec Music w1994). Jak twierdzi sam autor, od czasu, gdy zapoznał się z twórczością latynoamerykańskiego pisarza Eduardo Galeano, zainteresowany był ideą stworzenia utworu z epizodów o różnej długości, które osiągałyby swój potencjał narracyjny poprzez siłę akumulacji. Coś na wzór małych opowiadań, które tworzą duże opowiadanie, pod warunkiem usłyszenia ich w całości. Takie ujęcie bliskie jest charakterowi Fritha jako artysty, który z jednej strony jako muzyk wywodzący się z rocka ma naturalną tendencję do krótszych, piosenkowych form, a z drugiej strony jest artystą, który od zawsze przekracza ograniczenia każdego gatunku, tworząc muzykę, którą możemy dziś śmiało zaliczyć do muzyki nowej.

Pisząc "Freedom In Fragments" Frith brał pod uwagę fakt, iż muzycy Rova prosili o taki materiał, który mogliby poddać transformacji poprzez improwizację. Całość składa się z 23 oddzielnych kompozycji, które mogą być wykonane w jakimkolwiek porządku i w jakiejkolwiek konfiguracji. Czasami zapis ma charakter wyłącznie ukierunkowujący wykonawców, dając muzykom pewien zakres wolności twórczej, a czasami muzyka jest w pełni skomponowana i zapisana. Niektóre fragmenty przypominają tradycyjną relację między improwizującym solistą a akompaniującym zespołem. Ideą przewodnią - według samego kompozytora - jest eksploracja, jednakże nie tyle w sensie eksperymentowania, ale eksploracja w takich aspektach jak: historia saksofonu, dynamika kwartetu, wzajemne relacje między mikro i makro strukturami, metody tworzenia muzycznej narracji oraz - co chyba najważniejsze- sposobów włączenia improwizacji do wyraźnie zapisanego materiału.


W przypadku płyty Digital Wildlife artysta zastosował zgoła odmienne podejście:

Fragment wywiadu Artura z Frithem:
AN:
Na twojej ostatniej płycie "Digital Wildlife" (wytwórnia Winter & Winter), improwizacja jest tylko punktem wyjścia całego projektu, została nagrana na dwóch śladach i to nagranie było bazą, materiałem przetwarzanym następnie w studio. Jak wyglądał ten proces, krok po kroku, i jaki element cyfrowej techniki nagraniowej był dla ciebie najważniejszy, ze względu na rezultat końcowy?

FF:
Proces składał się z być może pięciu podstawowych etapów, po tym jak zespół wspaniałomyślnie oddał się w moje ręce. Najpierw ustaliliśmy zasady - jeśli w ogóle jakieś były - dla każdej z improwizacji. Polegało to na określeniu ról ("Larry gra solo"), lub ograniczeń ("wolno tylko to lub tamto"), lub też liczby uczestników ("tylko Joan i Miya"). Po ustaleniu tych dość efemerycznych kryteriów, nagrywaliśmy dany utwór. Drugi etap wynikał z faktu, że Myles Boisen miał wolną rękę (przez większość czasu, niekiedy i on musiał przestrzegać pewnych zasad) i modyfikował dźwięk jednego lub wielu instrumentów podczas nagrywania. Mogliśmy wybrać, czy chcemy słyszeć co robi, albo nie. Niekiedy nie mieliśmy zupełnie pojęcia co robi, aż nagranie się nie skończyło. Dźwięk był przetwarzany za pomocą takich urządzeń jak kamery pogłosowe, harmonizery, czasem zmiana polegała na ręcznej manipulacji korektorem pasma. Ponieważ Myles ma również doświadczenie jako improwizator, był równorzędnym partnerem w procesie tworzenia materiału nagranego na taśmę DAT.

W trzeci etap zaangażowany byłem tylko ja, był to okres dokładnego słuchania wszystkich nagrań i szczegółowego notowania wszystkiego, nie tylko tego, co mi się podobało lub nie, ale również wychwytywania fragmentów, które nadawały się do dalszej obróbki, które by pasowały do siebie, które najłatwiej poddawały się dekonstrukcji. Nie słuchałem tego jak gotowego nagrania, ale raczej jak elementów, szukałem kamieni, z których mógłbym zbudować ścianę, i tak jak przy budowaniu ściany z kamienia, nie wszystkie kamienie do siebie pasują, więc trzeba szukać, aż znajdziesz odpowiednią kombinację.

Potem przyszedł etap czwarty - praca w studio z Peterem Hardt'em, świetnym edytorem, budowanie ściany z kamieni, metodą prób i błędów, polegającą na cięciu, nakładaniu, zapętlaniu i zniekształcaniu na inne jeszcze sposoby improwizowanego materiału, zgodnie z planem, który przygotowałem podczas dokładnego słuchania. Ten etap byłby nie do pomyślenia bez technologii cyfrowej - komputerowa edycja dźwięku daje wielki stopień elastyczności i prędkość, zupełnie nieporównywalną do pracy z taśmą, nawet jeśli wziąć pod uwagę, że uwielbiałem ciąć taśmę. Tak powstała pierwsza wersja, draft, która była zbyt długa, miała jednak pewien kształt narracji, który wydawał mi się zasadniczo dobry. Tak przechodzimy do piątego etapu, który polegał na redukcji - pozbywaniu się wszystkiego, co nie służyło dramaturgii utworu, podobnie do edycji filmu. Wysłałem skróconą wersję do pozostałych muzyków, na podstawie ich komentarzy dokonałem kolejnych redukcji i małej reorganizacji materiału, ponieważ ja byłem tak blisko niego, że nie zauważyłem pewnych rzeczy; to ostateczne, krytyczne spojrzenie kończyło proces budowy "ściany". Dla mnie najważniejszy był etap samotnego słuchania, ponieważ dał czas mojej wyobraźni. Na tym polega wada technologii cyfrowej - zbyt szybko, zbyt wiele możliwości, za mało czasu na refleksję. Staram się jak najwięcej przemyśleć, gdy nie jestem pod presją czasu - pozwala mi to na intuicyjną i zrelaksowaną pracę w studio, taką, jaką być powinna. A praca z Peterem oznacza, że tak szybko jak sobie coś wyobrażę, on to realizuje, tak na prawdę zna mnie na tyle dobrze, że często mnie wyprzedza...
[/i]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Wto 22:09, 16 Maj 2006    Temat postu:

i kolejny fragment tego wywiadu [dzięki za niego Artur!]:

Wielu ludzi uważa, że istnieje przeciwieństwo między muzyką improwizowaną i skomponowaną, lub pomiędzy powstającą spontanicznie i abstrakcyjną, przemyślaną muzyką. Ty swobodnie poruszasz się na obu końcach tej osi: potrafisz improwizować i tworzyć muzykę bez ustalonych wcześniej struktur, z drugiej strony tworzysz też muzykę całkowicie zapisaną - "The As Usual Dance Towards the Other Flight to What Is Not" i Guitar Quartet są doskonałymi przykładami. Sądzę nawet, że dla ciebie tego rodzaju przeciwieństwo nigdy nie istniało. "Digital Wildlife" jest doskonałym dowodem: nie obawiałeś się "zniszczyć" rezultatów wolnej improwizacji (czy inni muzycy nie obawiali się, że rezultat ich pracy ulegnie zniszczeniu?) i użyć jej jako materiału dla nowego rodzaju muzyki, która nie jest ani improwizowana, ani skomponowana. Pełno w niej dźwięków, których nie sposób sobie najpierw "wymyślić", które równocześnie zorganizowane są w struktury, które raczej same się nie "wydarzają". Rezultat jest dla słuchacza prawdziwą przygodą, nie tylko horyzontalna "akcja" jest otwarta, wyzywająca, jak w muzyce improwizowanej, ale również struktury wertykalne są bardzo gęste. Nie znam oczywiście wszystkich twoich dzieł, ale ta płyta jest dla mnie bardzo radykalną, twórczą wypowiedzą - czy ty sam uważasz ją za równie radykalną? Czy to przełom, czy raczej konsekwentny krok na twórczej drodze?

Na początku trzeba zauważyć, że nie jest to przełom, lub wyskok, ale raczej powrót na stare terytoria, w nowych okolicznościach. Na drugiej płycie Henry Cow "Unrest" (1974) nie skupialiśmy się już tylko na uchwyceniu całego żywego materiału, takim, jaki z nas wypływał, ale pierwszy raz zmierzyliśmy się z możliwościami studia. Już wcześniej przesiąknęliśmy nie tylko naukami pionierów muzyki elektronicznej, Stockhausen'a i Berio, ale również filozofią i metodyką pracy Cage'a. Znaliśmy radykalne eksperymenty w studio z pierwszych 3 czy 4 płyt Mothers of Invention Franka Zappy. Nie pracowaliśmy w próżni. To, co nas zainteresowało - a naszym ogólnym dążeniem było zharmonizowanie kompozycji i improwizacji (ta obsesja niewątpliwie trwa nadal) - to możliwości studia w tym zakresie. Oczywiście pierwszą estetyczną konsekwencją nagrania improwizacji jest fakt, że traci fundamentalną jakość improwizowanego występu - przytoczę niezapomniane słowa Eric'a Dolphy'ego - "gdy gra muzyka, to jest w powietrzu, a potem znika i nigdy więcej jej nie złapiesz". Naturalnie, nagranie improwizacji nie jest w stanie uchwycić istoty improwizowanego występu, ale przynajmniej zawiera pewien jego aspekt i pozwala posłuchać go wielokrotnie, a dla nas oznacza to, że powinniśmy nie tylko improwizować, ale także radzić sobie z tym, co nagranie robi z improwizacją i iść dalej, akcentować samą istotę będącą wynikiem tego "zamrożenia". Tak więc "Unrest" był dla nas niezwykle ważnym krokiem, także dla mnie, ponieważ tworzyliśmy muzykę skomponowaną, bazującą na improwizacji, używając wszelkich technik, które były wtedy dostępne, takie jak manipulacja taśmą, przetwarzanie sygnału, manualna edycja itd. Niektóre z rezultatów tej pracy brzmią dla mnie do dzisiaj zadziwiająco świeżo. Pomysł na "Digital Wildlife" powstał, gdy odtwarzałem studentom fragmenty "Unrest" na seminarium poświęconym sposobom łączenia improwizacji z kompozycją - uświadomiłem sobie wtedy, że metody przetwarzania nagrań zostały w międzyczasie zrewolucjonizowane, nie tylko dzięki cyfrowemu nagraniu, ale przede wszystkim przez możliwości cyfrowej edycji, których używałem tylko w ograniczonym stopniu przez ostatnie kilka lat. Potencjał, jaki słyszę w nagraniach z "Unrest" jest nadal tak duży jak wtedy, ale moje zainteresowania kierowały się dotąd ku innym obszarom. Czasami można usłyszeć rezultaty podobnego podejścia do muzyki w innych utworach - "With Friends Like These" z Henry Kaiser'em (1979) czy na "Technology of Tears" (1986), lub na płytach z Kato Hideki i Ikue Mori ("Death Ambient" i "Synthesia", obie z lat dziewięćdziesiątych), czy wreszcie na "Whispering" z Franziską Baumann i Michaelem Wintsch'em, płycie, która się niebawem ukaże. Dopiero ten projekt pozwolił mi całkowicie skoncentrować się na jednej metodzie pracy, i muszę powiedzieć, że jestem bardzo podekscytowany jej rezultatami, tak jak byłem w 1974 - to muzyka, która nie powstałaby w żaden inny sposób, muzyka, która podważa wiele założeń.

Pytasz, czy pozostali muzycy nie obawiali się; nie tyle obawiali się, co byli bardzo otwarci i ciekawi, takimi są właśnie muzykami. Miya myślała, że nie nagraliśmy wystarczająco dużo "dobrego" materiału, Larry był najbardziej sceptyczny, ale zawsze wspierał projekt; w każdym razie przy następnym projekcie Maybe Monday, jedno z nich przejmuje rolę lidera!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Wto 22:19, 16 Maj 2006    Temat postu:

A tutaj w skrócie inowacje Feldmana w zakresie kompozycji i improwizacji. Może ktoś mógłby rozwinąć temat, albo wskazać bardziej szczegółowe źródła w necie?

His work with John Cage and his association with the avant-garde of American painters, including Pollock, Rauschenberg, and Rothko helped him to discard traditional music aesthetics for a less ordered and more intuitive, "moment form" approach to structure. His earlier work of the 1950s utilized graphic notation in which only approximate indications were given to the performers. This eventually proved unsatisfactory to Feldman because it allowed for non-idiomatic, uncontrolled improvisation. Throughout the decade, he experimented with different versions of notation that gave varying amounts of freedom to the performers.

The first experiment was to abolish rhythmic notation altogether. The pitches were specified exactly with open note heads, but all other elements were left entirely up to the performers.

The second experiment involved giving an identical written part to several players with the intention of producing "a series of reverberations from an identical sound source." A work that is indicative of this reverberation technique is the Piece for 4 Pianos (1957).

Feldman's third innovation of this period was a variation on the first one. Once again, note durations were left up to the performers, but in this case, all other elements were notated precisely. In his Prince of Denmark (1964), for solo percussion, the graphic notation is a key that assists the performer in making their own version of the piece.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stary łowca sów
domownik


Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 22:40, 16 Maj 2006    Temat postu:

partytury/ muzyka graficzna Cage'a:

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez stary łowca sów dnia Wto 23:50, 16 Maj 2006, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stary łowca sów
domownik


Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 22:43, 16 Maj 2006    Temat postu:


Ervin Schulhoff: In futurum (Zeitmaß-zeitlos) from Fünf Pittresken (1919)

i co Wy na taką ciszę? Czy to jest cisza?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Wto 22:45, 16 Maj 2006    Temat postu:

Łowco, prosimy teraz o komentarz, pliz, pliz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stary łowca sów
domownik


Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 22:45, 16 Maj 2006    Temat postu:



Tom Johnson, Imaginary music.

Ten jest mój ulubiony. Jego partytury sa bardzo symetryczne. Niestety nie mam skanera:(

jest np taki rysunek : nuta przedlużana legato w nieskończoność - bo po okręgu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stary łowca sów
domownik


Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 22:52, 16 Maj 2006    Temat postu:



Dieter Schnebel, z książki MO-NO, wydanej dwustronnie - z jednej strony po angielsku, z drugiej po niemiecku.

pisze też krótkie "didaskalia", np taka muzyka:








a long time ago











Zewsząd delikatne piórkiem skrobane rysuneczki nut, to grubych to cienkich, jest nawet "Shepard Song", gdzie nuty są porośnięte wełną.

To są kompozycje do czytania. Czy improwizować można czytając, bez grania?
Się nie da nie improwizować
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stary łowca sów
domownik


Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 22:59, 16 Maj 2006    Temat postu:



A to jak skomentuję?

To jest kompletna cisza, ale niehomogeniczna, ma punkty mocne i slabe, miejsca napięciowe, jest nawet melodyjna, bo triole sa melodyjne z natury.. Najlepsza jest pauza przedlużona fermatą - ... no comments.... Czekam żeby melodia ciszy wybrzmiala, żeby skończyla się fraza ciszy, biorę oddech i .. dalej cisza, ale inna, ciągle coś nowego

w przedostatnim takcie to jest cisza jak milcząca harfa - smutne pociągnięcie dlonią w dól po strunach, które są martwe.

Hej ta cisza jest nawet wieloglosowa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stary łowca sów
domownik


Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 23:02, 16 Maj 2006    Temat postu:

Cytat:
Łowco, prosimy teraz o komentarz, pliz, pliz

a tera Wy komentujta

tu macie dużo muzyki skomponowanej tylko do improwizowania:

[link widoczny dla zalogowanych]

i zapewniam, że to się też grywa. Tom Johnson np sam wykonuje swoje kompozycje
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zyfri
admin


Dołączył: 17 Paź 2005
Posty: 878
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Krakow

PostWysłany: Wto 23:11, 16 Maj 2006    Temat postu:

Kilka zapisow Braxtona:


for three musicians (1977)
Twenty-seven cards of modular notation for any three creative
instrumentalists (preferably multi-instrumentalists) to be performed in any order or duration. Score in color.


Medium slow extended structure for solo and collective improvisation.


Comp 82

for four orchestras (1978)

303 pages of notated music for four orchestras and four conductors. Each orchestra is positioned to have the optimum sonic possibilities for a three dimensional spatial music. All of the musicians are seated on rotating chairs with the addition of television sets for regulation, as well as specially built risers for vertical sound possibilities. Each orchestra has the same instrumentation, that being 2 (pic) 1+1, 2 (sop clar) 1, 2+2+1 b trom + TB, harp, 5+5+5+4+3, and 3 per. The score is written for each instrument as is, rather than in concert pitch.
Oberlin version (255 pages arranged in 1978)

rom Braxton's notes in the booklet:
"Composition {82} is the first completed work in a series of ten compositions that will involve the use of multiple-orchestralism and the dynamics of spacial activity. This work is scored for 160 musicians and has been designed to utilize both individual and collective sound-direction (in live performance). Each orchestra is positioned near the corners of the performing space, and the audience is seated in both the center and sides of the space (around and in between each orchestra). The resulting activity has been constructed to fully utilize every area of the room--which is to say, each section of the performing space will give the listener a very different aspect of the music. The science related to how this multiple use of space is utilized, will also open another chapter in multi-orchestra activity, and hopefully this work will be viewed as a positive contribution to transitional multi-orchestralism--as we move to the next cycle.
The nature of how {Comp. 82} extends the dynamic possibilities of multi-orchestra activity has to do with its use of spaciality--involving both the nature of how information is transferred from orchestra to orchestra (where the listener of this record can hear the actual movement of activity change speakers) with the addition of 'trajectoral-activity' (where, in a live performance, the listener can experience the route of a given transfer). More so, this composition has also been constructed to include the actual change of performance direction as well. In other words 'information' in {Comp. 82} would also involve how the rotation of a given ensemble (as that ensemble is playing) changes the actual direction of the group making the music. This has been accomplished by having all of the performers (with the exception of the percussionist and the harpist) in rotating chairs--where even the direction of the music is calculated. Thus, the nature of spaciality in this composition would encompass an additional dynamic inclusion, for the spacial implications of environment would thus take on added dimensions. Because, in fact, to experience the realness of this composition is to experience a living and breathing universe.
***
The actual composing of {Comp. 82} took place in July of 1977, lasting until the middle of May, 1978 (with sequence corrections up until August). The piece is scored for 160 musicians and each orchestra is made up with the same individual components. The make-up of each orchestra is as follows: two flues (one doubling on piccolo), oboe, English horn, two clarinets (one doubling on soprano clarinet), bass clarinet, bassoon, two trumpets, two trombones, bass trombone, tuba, harp, five first violins, five second violins, five violas, four cellos, three basses, and three percussion. The original floor plan of the composition was not able to be used for this recording as the space requirement it necessitated exceeded what was possible for us, so an alternate seating arrangement was utilized. The actual recording of {Comp. 82} took place in May, '78, on the campus of Oberlin College and involved four intensive sessions in two days. For this reason, the composition was recorded in sequence-patches, rather than in sectional areas. The total material would also exceed two hours and a half and as such, I have taken out about thirty minutes of the music in order to preserve the sound quality of this record. There have also been other adjustments as well, for the problem of time and economics in a project like this has to be taken into account--but what is documented here is an excellent version of the 'essence' of the piece. The placement of activity in this project has been designed to totally utilize the spacial dynamics of the quadraphonic technology--each orchestra will be heard coming from a separate speaker, and the mixture of events in a given section should give the sense of sound movement through space--and this will also be apparent (though to a somewhat lesser extent) to stereo record players as well."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gancz
rozmowny


Dołączył: 11 Lis 2005
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ibiza

PostWysłany: Wto 23:21, 16 Maj 2006    Temat postu:

stary łowca sów - GENIALNE PARTYTURY.. Istna rozkosz wizualna!! Masz tego wiecej??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
stary łowca sów
domownik


Dołączył: 19 Paź 2005
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 23:46, 16 Maj 2006    Temat postu:

mam tę książkę Schnebla Mo-No i dwie Toma Johnsona i trochę kserówek z gazet i z akademijnej biblioteki. Jak gdzies kiedyś zeskanuję, to otworzę nowy wątek.

jak by to zagrać na fortepianie?

(Toru Takemitsu) - Corona for pianist(s)

Macie jakiś pomysl?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gargamel
domownik


Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 253
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław-Wiedeń

PostWysłany: Śro 15:52, 17 Maj 2006    Temat postu:

Ech..... miało to być już dawno przeze mnie zacytowane.... ale dobrze, sprzyjający wątek jest (mam nadzieję że większość nie zna):

kompozycje wójka Freda


Green Water. On window is solo by acoustic guitar. For accompaniment all other players must observe the following: only single, short notes. every note must be at a different dynamic level from the one before. try not to play at the same time as anyone else. vary pitch, timbre, attack.


Athens. Any instruments. Vertical lines (= slow pulse, 6/Cool: piano, sax, drums. Grid and shadows (= melodic fragments and echoes of them): wind instruments and acoustic harp. Concrete (= interventions): percussion, drum machines. Duration: 3:52+. Conducted.


Lisboa. Any instruments. Time left to right. Vertical lines represent conducted time divisions. Stones are played as fragments of idiomatically recognizable music. Play only the yellow ones that are coloured in. Blue & Yellow - melodic orientation Pink - chords Note that the layout of the stones implies a series of crescendo and decrescendo marks. Stones that 'start' in the middle should start LOUD, otherwise they fade up from nothing and down to nothing. Duration: 2.10. Conducted.


Lisboa III. Free interpretation - for two instruments only.... (tą już grałem, hehe)


Zurich. A trio for piano, harp and pizzicato violin Read the leaves. Time bottom to top, pitch vertical. Duration: c. 4:00


Firewood. Choose a short sound or phrase that you can keep playing for 7 minutes. Start fortissimo, then repeat the phrase exactly while making a slow, even decrescendo over the duration of the piece. Repetition must be exact for the piece to work properly! Time keeper marks passage of each minute.


High Tension. Time left to right, three sections each 30 seconds long. Horizontal lines = sustained tones (pitch vertical). Interventions: drums, electric harp Duration: 1:30 Conducted.


Reykjavik. Sky = pianissimo trills Earth = sustained sounds on percussion instruments (bowed cymbal, for example). Lights = limited, repeated phrases: Blue - trumpet, Yellow - sax, Red - clarinet, White - alto flute.


Milano. Free interpretation - for soloist..


więcej:
[link widoczny dla zalogowanych]

(wybaczcie że tak śmiecę tymi jotpegami, ale nie mogłem się powstrzymać)

pyzdry
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
djmis
domownik


Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 16:58, 18 Maj 2006    Temat postu:

Cytat:
zyfri : O tej płycie kiedyś napisał:
"Freedom In Fragments" - między kompozycją a improwizacją czyli muzyczne rozważanie o wolności

Słuchałem dziś wiele razy - kocham tę płytę. Jednak nie znajduję na niej żadnych improwizacji. Wręcz przeciwnie - wszelkie dżwięki a nawet przydechy wydają sie być klinicznie precyzyjne i misternie poukładane.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
djmis
domownik


Dołączył: 10 Sty 2006
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 13:50, 19 Maj 2006    Temat postu:

Dziś słucham płyty bardzo podobnej - Mark Dresser "Marinade". Opisłabym ja dokładnie tak samo jak wczorajszego Fritha. Tyle że zamiast saxofonu improwizacje udawane są przez skrzypce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MUZYKA 3-CIEGO UCHA Strona Główna -> dyskusje o muzyce Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin